Katowicki magistrat szykuje radykalną rewolucję w opodatkowaniu mieszkań deweloperskich. Nowe przepisy mają zmusić firmy budowlane do szybszej sprzedaży lokali i położyć kres spekulacyjnemu przechowywaniu nieruchomości. Zmiany będą dotkliwe finansowo – stawka podatku wzrośnie z obecnych 1,19 zł za metr kwadratowy rocznie do zawrotnych 34 zł.
Deweloperzy zapłacą krocie za magazynowanie mieszkań
Najdotkliwszym elementem nowych regulacji jest naliczenie zaległości wstecz do 2020 roku. Oznacza to, że firmy budowlane otrzymają rachunki za pięć lat przechowywania niesprzedanych lokali według nowej, znacznie wyższej stawki. Dla mieszkania o powierzchni 60 metrów kwadratowych różnica wynosi ponad 10 tysięcy złotych rocznie – z 71 zł obecnie do 2040 zł według nowych przepisów.
Magistrat argumentuje, że niesprzedane mieszkania stanowią de facto działalność gospodarczą deweloperów, którzy traktują je jako inwestycję spekulacyjną. Dotychczas lokale te były opodatkowane według stawki mieszkaniowej, co władze miasta uznają za nieuzasadnioną ulgę.
Milionowe wpływy do miejskiej kasy
Statystyki budownictwa w Katowicach pokazują skalę potencjalnych dochodów miasta. W samym 2024 roku rozpoczęto budowę ponad 3800 mieszkań, a w pierwszych siedmiu miesiącach bieżącego roku oddano do użytku kolejne 1393 lokale. Jeśli znaczna część pozostaje w rękach deweloperów, nowe podatki mogą przynieść miastu dziesiątki milionów złotych dodatkowych wpływów.
Urzędnicy nie ukrywają, że środki te mają wspomóc realizację miejskich programów mieszkaniowych i infrastrukturalnych. Jednocześnie podkreślają społeczny aspekt inicjatywy – mieszkania powinny służyć ludziom, nie być przedmiotem spekulacji kapitałowych.
Branża grozi podwyżkami cen dla kupujących
Przedstawiciele firm deweloperskich ostrzegają przed negatywnymi konsekwencjami nowych regulacji. Ich zdaniem drastyczny wzrost kosztów utrzymania niesprzedanych mieszkań zostanie automatycznie przerzucony na przyszłych nabywców. W mieście, gdzie ceny metra kwadratowego należą już do najwyższych w Polsce, może to dodatkowo ograniczyć dostępność mieszkań dla przeciętnych katowiczan.
Deweloperzy podnoszą także argument czasowy – sprzedaż dużych inwestycji mieszkaniowych naturalnie trwa kilka lat, a nie wszystkie lokale można zbywać jednocześnie ze względów marketingowych i logistycznych.
Prawne miny na drodze zmian
Kluczową kwestią pozostaje interpretacja przepisów podatkowych. Deweloperzy kwestionują miejską definicję „budynków mieszkalnych zajętych na działalność gospodarczą” i zapowiadają walkę prawną. Ich prawnicy argumentują, że obecne regulacje są niejednoznaczne i nie dają podstaw do tak radykalnych podwyżek podatków.
Magistrat pozostaje jednak nieugięty w swoich planach. Urzędnicy przygotowują szczegółowe uzasadnienia prawne i liczą na poparcie wojewódzkich organów nadzorczych. Pierwsze decyzje podatkowe mają zostać wydane jeszcze w tym roku.
Eksperyment, który może zmienić cały rynek
Katowicka inicjatywa jest bacznie obserwowana przez inne polskie miasta borykające się z podobnymi problemami. Warszawa, Kraków czy Wrocław również zmagają się z kwestią pustostanów deweloperskich i spekulacji na rynku mieszkaniowym.
Jeśli katowicki eksperyment przyniesie oczekiwane rezultaty – szybszą sprzedaż mieszkań i większe wpływy podatkowe – może stać się modelem dla całego kraju. Sukces lub porażka tego przedsięwzięcia będzie mieć znaczenie wykraczające daleko poza granice Śląska, wpływając na kształt krajowej polityki mieszkaniowej.
Co dalej z katowickim budownictwem
Nowe regulacje wejdą w życie w najbliższych miesiącach, a ich skutki staną się widoczne dopiero za rok lub dwa. Kluczowe będzie to, czy deweloperzy rzeczywiście przyspieszą sprzedaż mieszkań, czy raczej ograniczą nowe inwestycje w mieście. Równie ważna pozostaje reakcja sądów na spory prawne, które z pewnością się pojawią.
Dla mieszkańców Katowic oznacza to okres niepewności na rynku nieruchomości, ale także nadzieję na większą dostępność mieszkań i dodatkowe środki w miejskim budżecie na rozwój infrastruktury.
